wtorek, 5 stycznia 2010

Układ zamknięty i pracownica ZUS

W dziale fizyki zwanym termodynamiką napotykamy na pojęcie układów trojakiego rodzaju: układy odizolowane, które nie wymieniają ani masy, ani energii z otoczeniem; układy zamknięte, które wymieniają tylko energię;  i układy otwarte, które wymieniająz otoczeniem i masę i energię.
Na przykład nasza Ziemia w stosunku do Układu Słonecznego jest układem zamkniętym - dociera do niej jedynie energia pochodząca ze Słońca. Ziemia nie wchodzi w "fizyczny kontakt" z żadnym innym ciałem niebieskim, czasem tylko jakiś meteoryt spadnie, albo jeszcze drobniejszy pył kosmiczny. I całe szczęście - takie "spotkania" mogą być bardzo dramatyczne w swoich skutkach dla życia na Ziemi - chociażby 70 milionów lat temu wtargnięcie w atmosferę Ziemi komety lub asteroidy spowodowało zagładę dinozaurów.

Po tym abstrakcyjnym wstępie, jakby żywcem wyjętym ze znienawidzonej lekcji fizyki, teraz opiszę pewne doświadczenie.
Otóż kiedyś załatwiałem jakąs sprawę w ZUSie i pani z okienka odesłała mnie do któregoś z pokoi, powiedzmy 305.
Zachodzę tam, mówię o co mi chodzi i kątem oka obserwuję jedną z kobiet. W ogóle w pokoju były trzy panie - dwie starsze, zapewne mężatki i jedna młodsza, która na "dzień dobry", jak tylko pojawiłem się w drzwiach, obrzuciła mnie głodnym spojrzeniem. Bardzo głodnym spojrzeniem. Zapewne byłem tego dnia jedynym facetem, który pojawił się w tym pokoju, może jedynym, którego widziała w swojej nudnej i sfeminizowanej pracy.
Popuściłem wodze fantazji i określiłem jej "typ":
A więc był to typ dziewczyny, która w średniej szkole nie odrywa nosa od książek i nauki, która nie umawia się z chłopakami, która ma kompleksy, słowem - jest typową samotną"kujonką". Po skończeniu szkoły, a może i studiów (na których znów nie odrywa nosa od książek), ląduje w jakiejś pracy, gdzie nawet nie ma okazji na poznanie faceta.
Jednak "natury się nie oszuka" i kobieta taka może dla kompensacji swojej samotności marzyć po cichu o księciu z bajki, który wyrwie ją z tej samotności; może nawet czytać romanse, oglądać komedie romantyczne, etc. i...nic poza tym nie robić.

Przypadek takiej postawy przypomina mi....układ zamknięty, o którym na początku wspomniałem. Układ ten charakteryzuje się wymianą z otoczeniem jedynie energii, bez wymiany masy.
Mówiąc prościej, dziewczyna taka ogranicza swoje kontakty z ludźmi jedynie do rozmów z koleżankami z pracy, członkami rodziny i może jeszcze jakimiś znajomymi, lub przy okazji załatwiania jakichś urzędowych spraw, czy...zakupów w sklepie.
Żadne z tych kontaktów nie dają cienia szansy na wyrwanie się jej z samotności. Chyba tylko jakiś cudowny przypadek, zbieg okoliczności mógłby tę rutynę przerwać poznaniem jakiegoś faceta.

Mamy więc do czynienia z typowym "układem zamkniętym".
Co można zmienić?
W przypadku Ziemi jej stan "układu zamkniętego" będzie trwał najprawdopodobniej już do końca świata i tak jest dobrze dla naszego bezpieczeństwa.
Ale w przypadku wyżej wspomnianej dziewczyny, czy tysięcy jej podobnych, możliwe jest przejście z "układu zamkniętego" do "układu otwartego".

Podam taki przykład:
Ponad rok temu w ramach wolontariatu na Ukrainie zajmowałem się opieką nad dziećmi. Był tam jeden chłopiec, typowy samotnik bujający w obłokach, który nad wspólną zabawę z innymi dziećmi przedkładał to, co miałem do zaproponowania, czyli składanie origami. Chłopiec ten podczas zajęć siedział więc przeważnie w salce plastycznej, którą się opiekowałem.
Ale pewnego szczególnie pięknego słonecznego dnia nie wytrzymałem i powiedziałem do niego: "Chłopie! Taka ładna pogoda, a ty tu siedzisz. Idziemy na zewnątrz!". I rzuciwszy papier i całe to składanie wyszliśmy do innych dzieci.
Potem ten chłopiec przyszedł do mnie i powiedział: "Proszę pana, nauczyłem się właśnie skakać na skakance" i tu zaprezentował mi dość niezgrabnie wyglądający pokaz skakania, ale najważniejsze w tym wszystkim było to, że chłopiec wyszedł ze swojego "stanu zamkniętego" do przynajmniej częściowo "otwartego".
Była to dla mnie bodajże najpiękniejsza chwila podczas całego tego wolontariatu.

Chyba olbrzymia większość ludzi "nikogo sobie nie znalazła", bo jest bardziej "układem zamkniętym"niż przynajmniej "układem częściowo otwartym".
W swoich postanowieniach noworocznych na wpół intuicyjnie skupiłem się na tych działaniach, które w założeniu mają sprawić, że wyjdę ze swojego zamknięcia, jakiejś towarzyskiej izolacji obracania się od lat w tym samym  gronie. Mówiąc wprost - nauczę się paru umiejętności i jakby "po drodze" poznam nowe osoby. Na okazję ku temu nie musiałem długo czekać - dwa dni temu dostałem telefon od kolegi, że jego znajome szukają partnerów do nauki tańca.
A więc zmiana, jaką chcę osiągnąć, polega na byciu "bardziej otwartym". (Proszę, nawet w potocznym języku używamy podobnych porównań: "bycie zamkniętym w sobie", "bycie otwartym na innych").

Na koniec jeszcze prosta uwaga: bycie zamkniętym na innych oznacza najczęściej bycie zamkniętym...w domu. A w domu, jak wiadomo, jest jeszcze internet, który może stać się bardzo kuszącą namiastką, ale tylko namiastką realnych relacji z drugą osobą, czy w ogóle z ludźmi. Sam poniekąd wpadłem częściowo w tę pułapkę.
Łatwiej jest napisać komuś parę słów w zaciszu domu, niż wyjść z domu i poznać kogoś.

Wiadomo, nie należy przesadzać też w drugą stronę i być układem "otwartym na wszystkich". Jakaś selekcja musi być!

Ktoś powiedział: "Jeśli chcesz być szczęśliwy, stosuj się do porad, jakie dajesz innym";)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz