środa, 13 stycznia 2010

Seriale a życie

Dziś postanowiłem pośmiać się trochę z seriali typu "Dynastia" (kto go jeszcze pamięta?;), czy "Moda na sukces" (mało kto zauważa, że w czołówce tego serialu widnieje oryginalny tytuł, którego najprostszym tłumaczeniem jest "Bogaci i piękni")
No właśnie....bogaci i piękni, czyli coś, czego nam życie skąpi czasem, za czym tęsknimy...a zwłaszcza tęskni przeciętna gospodyni domowa, której nie stać nawet na lepsze perfumy, która słowo "kocham" słyszy bardzo rzadko, jeśli w ogóle.
Tymczasem luksus i "miłość" to chleb powszedni w serialach.
Nic dziwnego, że ten bajkowy świat serialu jest bardzo kuszący, atrakcyjny: oglądając kilkutysięczny setny odcinek takiego tasiemca odnosi się wrażenie, że życie zawodowe jego bohaterów jest bardzo okrojone i jest tylko przykrywką dla bujnego życia towarzyskiego.
Nieco starsi telewidzowie pamiętają wspomnianą wyżej "Dynastię", w której życie towarzysko-erotyczne było bujne niczym tropikalna dżungla.
Śmiało można wymyślić następujący dowcip na ten temat:
Po kilku setkach odcinków "Dynastii" na plan filmowy wchodzi scenarzysta i pyta: "Czy wszyscy już ze wszystkimi spali? Jeśli tak, to wyczerpały mi się pomysły na dalszy scenariusz".

Teraz jak to się ma do życia, gdzie główny nacisk kładzie się na pracę i karierę, a z życia towarzyskiego to zostaje weekend i urlop albo i to czasem nawet nie - każdy ma swoje doświadczenie w tej materii.
W każdym razie seriale przypominają trochę projektor wyświetlający marzenia o pięknie, miłości, bogactwie i luksusie. Intrygi i romanse nasączone emocjami, których skąpi nam racjonalne i szare życie, zdają się dosłownie kipieć z ekranu niczym erupcja gejzeru z Parku Narodowego Yellowstone.

Takie marzenia mogą trochę uśmierzyć ból i pustkę samotności, ale tylko na chwilkę, bo jak tylko skończy się ten dwutysięczny trzysetny pięćdziesiąty szósty odcinek, wraca rzeczywistość - godzina osiemnasta piętnaście, sterta koszul do wyprasowania, kolacja do przygotowania i setki innych drobiazgów, z których składa się codzienne życie, i które wysysają cały czar i romantyzm z czasu w którym żyjemy.

Co więc zrobić, żeby choć trochę tego czaru i romantyzmu uszczknąć, podkraść dla siebie i innych z tych serialowych bajań?
Można dostrzec, że nasze życie jest cudem, że jest....serialem, najdłuższym serialem jakiego możemy kiedykolwiek doświadczyć; serialem, w którym gramy główną rolę, zaś w "pozostałych rolach" grają nasi bliscy, przyjaciele, znajomi. Role epizodyczne otrzymali na przykład dozorczyni i sklepowa z naszego osiedla.
Kiedy budzisz się ranem, spróbuj pomyśleć, że przed tobą kolejny odcinek życiowego serialu.
A nagrody? Co jest nagrodą za dobrze odegraną rolę w życiu?
Zanim nadejdzie koniec życia i otrzymasz od Boga nagrodę cenniejszą od Oskara - Niebo (czego życzę każdemu), nagrodą może być uśmiech i słowo "dziękuję" od osoby, której pomogłeś.
Tą nagrodą mogą być najbliżsi ci ludzie, których widzisz codziennie po obudzeniu.
Tylko tyle i aż tyle.
Można marzyć i śnić o czymś nierealnym, wyreżyserowanym przez sztab speców od seriali czy reklamy, ale my marzyć nie musimy - już odgrywamy rolę w swoim realnym życiu, na które mamy wpływ, które współreżyserujemy przez konkretne wybory, decyzje i czyny każdego dnia.

Do zobaczenia w którymś z kolejnych odcinków;)!

2 komentarze:

  1. seriale kończą się, gdy scenarzysta traci wenę. Nasz serial układamy sami. I biada gdy skończą się nam pomysły....

    OdpowiedzUsuń
  2. pomysły są zawsze, ale nie należy korzystać z gotowców innych ludzi;)
    Jak mawia Biblia: 'jesteśmy przeznaczeni do pełnienia dobrych czynów Z GÓRY przygotowanych dla nas, abyśmy je pełnili'...czyli że jakiś plan odgórny jest, wystarczy obserwować rzeczywistość i korzystać z okazji, sposobności

    OdpowiedzUsuń