czwartek, 10 czerwca 2010

Błogosławieni, którzy łakną i pragną....będą nasyceni

Kiedy ktoś jest głodny, albo cierpi pragnienie, a nie ma dostępu do pełnowartościowego "pokarmu i napoju" ma dwa wyjścia: albo zadać sobie trud poszukania i zdobycia tego pełnowartościowego pokarmu, albo pójść na łatwiznę i napełnić swój żołądek byle czym, co akurat jest pod ręką.
Przypomina to biblijną przypowieść o synu marnotrawnym, który po roztrwonieniu spadku cierpi głód i nie może nawet nasycić się strąkami - pokarmem dla świń, gdyż "nikt mu ich nie dał".
Ten głód - fizyczny, ale i duchowy, tęsknota za pełnowartościowym jedzeniem i miłością Ojca, sprawia, że syn marnotrawny zadaje sobie trud wędrówki - opuszczenia świata pełnego rozrywek, przyjemności, ale i świata bezwzględnego, brutalnego, okrutnego, nastawionego na wyzysk i konsumpcję i udaje się z powrotem w ramiona miłującego Ojca.

"Błogosławieni głodni i spragnieni" są naprawdę błogosławieni, czyli szczęśliwi tylko wtedy, gdy nie sycą swojego wewnętrznego głodu "byle czym", co jest łatwe i w zasięgu ręki, ale zadają sobie trud WYJŚCIA w kierunku Ojca, w kierunku Boga i tego, co On ma do zaoferowania.
Chociaż dary Ojca są darmowe ("Ja pragnącemu dam darmo pić ze Źródła Wody Życia"- Apokalipsa 21,6), to jednak żeby je otrzymać trzeba wpierw być gotowym na ich przyjęcie.
Innymi słowy - jeśli do tej pory napełniałem swój duchowy "żołądek" byle jakim pokarmem, to żeby przyjąć prawdziwy pokarm duchowy, muszę mu zrobić miejsce pozbywając się tej niewłaściwej "treści żołądkowej"
Takie oczyszczenie odbywa się przez wyznanie grzechów podczas spowiedzi. Porównanie jest "ostre", ale to, że wypowiadamy swe grzechy ustami, to tak jakbyśmy nimi "wymiotowali". One wcześniej weszły do naszej duszy, a teraz je z siebie wyrzucamy, z pomocą Sakramentu Pojednania i kapłana jako pośrednika między nami a Chrystusem przebaczającym nasze grzechy.
I dopiero wtedy, gdy nasza dusza jest oczyszczona, wolna od nieczystości, możemy przyjąć "prawdziwy napój i pokarm", którym jest Eucharystia, Ciało i Krew Pańska .

I jeszcze adekwatne porównanie do poszukiwania partnera/ partnerki życiowego. Tu też występuje, czasem bardzo silnie, "głód" spotkania drugiej osoby. I znów można obrać dwie drogi - albo zaspokoić ten głód byle czym, co akurat mamy pod ręką, tym, co oferuje nam przemysł pornograficzny,przez  jakieś powierzchowne przelotne związki, itp. Ale można też zaspokoić ten głód przez autentyczne spotkania z drugą osobą, poznanie i ciągłe poznawanie jej.

Ważna uwaga: człowiek,  który jest przyzwyczajony do napełniania swojego żołądka (fizycznego czy duchowego) byle czym, jakimś chłamem, może już nie czuć wcale ani głodu ani tęsknoty za pokarmem pełnowartościowym, prawdziwym. Tak jest w przypadku ludzi uzależnionych od wszelkich nałogów: narkoman nie będzie czuł satysfakcji ze zjedzenia jakiegoś wykwintnego obiadu, człowiek uzależniony od pornografii nie będzie szukał radości ze spotkania z prawdziwą, realną kobietą, nie będzie mu się nawet chciało budować związku; alkoholik nie sięgnie dajmy na to po wodę mineralną czy nektar owocowy.

Innymi słowy sedno tego, co chcę zawrzeć w tym poście to myśl, że niemożliwym jest nasycenie kogoś, kto nie czuje autentycznego głodu, kto ma spaczony apetyt, kto wstąpił na drogę zaspokajania swojego głodu "strąkami dla świń". Dlatego jest napisane "Szczęśliwi, którzy czują (prawdziwy) głód i łaknienie, bo (tylko oni) będą nasyceni"
Jeśli ktoś chce markowych butów dajmy na to Pumy albo Adidasa, musi przestać kupować "podróbki", wprawdzie przypominające te pierwsze (nawet z nazwy), ale dużo gorszej jakości, i zaoszczędzić pieniądze na kupno pełnowartościowego towaru. Jeśli ktoś chce prawdziwych rozkoszy, musi wyrzec się fałszywych, musi przestać inwestować swój czas i energię w "podróbki".
Albo jeszcze jeden obraz: jeśli chce ci się pić i stoisz przy źródle, a masz tylko jedną szklankę z brudną wodą, którą do tej pory piłeś weź i wylej  tę brudną wodę i zaczerpnij czystej.

I tak jak w przypadku syna marnotrawnego, czasem trzeba sięgnąć dna, poczuć samotność, niemożność zaspokojenia swojego głodu nawet tym, co jest w zasięgu ręki, poczuć całe to obrzydzenie, upodlenie i rozczarowanie grzechem i zapragnąć innego życia, życia pięknego i czystego, pełnego pokoju i prawdziwej miłości.
Dopóki jesteśmy w drodze, nigdy nie jest za późno, żeby zawrócić z niewłaściwej drogi. Nie ma ludzi, którzy by gdzieś po drodze nie zbłądzili. Ale kiedy się już zbłądzi, głupotą byłoby brnąć w to dalej...zawsze jest możliwy odwrót o 180 stopni:)

Hodowla jabłoni i idealne cechy u ludzi

Kiedy hodowca nowej odmiany jakiejś rośliny użytkowej, np. jabłoni krzyżuje dwie odmiany o pożądanych cechach, wśród ich licznego potomstwa wybiera te pojedyncze okazy, które charakteryzują się zestawem najlepszych cech. Czyli nie wystarcza mu to, że jabłko jest duże, dobrze wybarwione i smaczne - liczy się także to, czy roślina jest odporna na choroby, przymrozki, itd. Innymi słowy dobra odmiana charakteryzuje się zestawem najlepszych cech skumulowanych w jednym okazie niczym sześć zwycięskich liczb w jednym kuponie Dużego Lotka.
Podobnie jest przy doborze...partnerów. Tutaj również na pierwszy rzut oka oceniamy cechy wizualne człowieka - wzrost, postawę, budowę ciała, kolor oczu, itd. I podobnie jak przy ocenie jabłek przez hodowcę decydujemy, czy cały ten zestaw cech jest dla nas "smaczny". Ale nie poprzestajemy na tym, bo znów jak przy hodowli jabłoni liczą się także inne cechy - zdrowie, cechy charakteru, stan majątkowy, status społeczny.
Hodowca roślin wybiera jeden do kilku najlepszych egzemplarzy spośród całej populacji "kandydatów", a resztę odrzuca i podobnie jest wśród dobierania się ludzi. Ale u ludzi sytuacja ta odbywa się w dwie strony: jest się zarówno wybierającym jak i wybieranym, jest się "hodowcą odmian" i "hodowaną odmianą". Zasada przy doborze ludzi jest ogólnie taka, że "podobne przyciąga podobne", więc osoba o określonym zestawie cech "przyciąga" osobę podobną do niej, o zbliżonej kombinacji cech. Działanie odmienne, czyli "mezalians" jest rzadkością.
Na szczęście jest też tak, że wśród ludzi mamy tyleż "odmian" co "hodowców", czyli ten zestaw cech, który nie odpowiada jednej osobie, może odpowiadać innej. Myśl ta zawarta jest w sformułowaniu "każda potwora znajdzie swego amatora".
Dlatego też trzeba szukać...