Nie pisałem coś około pół roku, ale nie dlatego, że zwątpiłem w swoją dotychczasową filozofię życiową, czy też dlatego, że ona nie działa.
Życie jest jak schody do nieba. Dopóki żyjesz, nie ma takiego stopnia na który mógłbyś się wspiąć, ani takiego z którego nie mógłbyś spaść. Istnieje adekwatny obraz, na którym ukazani są ludzie wspinający się po drabinach do nieba. Niektórzy z nich spadają i muszą się ogarnąć, po czym znów wspinać.
Pojedynczy "schod", czyli stopień składa się z pionowej ścianki i poziomego odcinka. Co ciekawe, pokonanie odcinka pionowego jak i poziomego zajmuje tyle samo czasu. Pokonanie pionowej ścianki wydaje się być po pierwsze staniem w miejscu, a po drugie czystą stratą czasu. Co więcej, dla ludzi z boku również wydaje się to być staniem w miejscu i stratą czasu, nawet marnowaniem życia. A przecież to "stanie w miejscu" winduje nas na wyższy poziom!!!
W porównaniu z tym niesamowitym trudem wspinaczki po pionowej ścianie, pokonanie poziomego odcinka wydaje się być spacerkiem. A dopiero ten "spacerek" jest widzialny dla postronnych obserwatorów i dopiero to posuwa nas do przodu. Jest to czas działania w świecie, w środowisku, czas sukcesów i pracy z talentami wykuwanymi w czasie wspinaczki po pionowej ścianie.
Innymi słowy: pionowa cześć schodka posuwa nas do góry, a pozioma - do przodu.
Jak to się ma do mnie? To proste - moje dotychczasowe życie było ostro pod górkę, właściwie pionowo, było to pasmo cierpienia, bólu, trudów, porażek, upokorzeń, dezintegracji, nawet śmierci psychicznej.
Po tym przełomowym przeżyciu 1 stycznia tego roku poczułem, że pionowa ściana się skończyła i teraz nadszedł czas "spaceru" po szerokiej, rozległej poziomej drodze już na wyższym poziomie, na który z takim trudem się wspiąłem.
I są to czasem dosłowne spacery: od trzech miesięcy umawiam się z koleżanko - przyjaciółką na długie spacery po jakże pięknych okolicach mojego miasta
Ten blog nie służy mi już do uzyskania darmowego abonamentu na portalu randkowym. Nie muszę już uczestniczyć w konkursach "na najlepszy blog singla", bo nie czuję się już singlem, nie czuję się samotny.
Spacerkiem po rozległej dolinie....To będzie trwało już do końca moich dni.
sobota, 25 czerwca 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)