niedziela, 8 sierpnia 2010

wiersz

kolejna znajomość, kolejne zauroczenie, kolejny zawód miłosny. Historia powtarzana do znudzenia niczym żywcem wyjęta z "Dnia Świstaka", albo...z teorii kosmologicznej o cykliczności istnienia Wszechświata i powtarzania swojego życia wraz z jego błędami i sukcesami nieskończoną ilość razy w odstępach co 80 miliardów lat.
Nie trzeba aż tyle, ja popełniam ten sam błąd w dużo mniejszych odstępach czasu...
Ale tym razem jest nieco inaczej - przez rozszerzenie swojego serca na drugą osobę, rozszerzyłem je na coś więcej - na innych ludzi, siebie, Boga.
Wczoraj wyraziłem to w wierszu:
**************************
nikt nie nauczył mnie kochać siebie


nauczyli mnie tylko nienawidzieć

nikt nie nauczył mnie kochać innych

nauczyli mnie tylko żebrać o miłość



aż w końcu coś we mnie wybuchło

niczym Supernowa

rozsypałem się w kawałki

rozproszyłem po Wszechświecie

odrodzę się w kropli łzy

spadającej z Twojej powieki

w wietrze co rozwiewa Twoje włosy

w szumie innego wiatru, nad drzewami

w gwieździe polarnej

w siedmiu barwach tęczy

w śpiewie ptaków

w deszczu stukającym do okna

w uśmiechu dziecka

będę każdym przechodniem

którego miniesz

staruszką trzęsącą się ze starości

jastrzębiem nad lasem

żubrem w puszczy

żuczkiem gnojarzem na drodze

będę wzszędzie

będę  w każdym

znajdziesz mnie w każdej chwili

bo jestem miłością.

piątek, 6 sierpnia 2010

Przemienienie

Dzisiejszy dzień z Liturgii Kościoła obchodzony jest jako święto Przemienienia Pańskiego. Akurat moja rodzinna parafia jest pod takim wezwaniem i jeśli kiedyś będę brał ślub, to chciałbym w tym kościele. Kiedyś miałem sen, że ta sztuka mi się udała, że jestem szczęśliwy, tyle, że nie widziałem w tym śnie twarzy mojej żony...
Mam taki plan, że jeśli wszystko się odbędzie jak mi się marzy, to albo zainspiruję księdza do utworzenia kazania, albo mu napiszę je na kartce. Po prostu. Byłbym najbardziej nietypowym, nieszablonowym Panem Młodym jakiego kiedykolwiek widziano w mojej parafii.
Schemat kazania wygląda tak:
Przed wejściem na Górę Tabor Jezus jest zwykłym, szarym człowiekiem.Ale uczniowie przeczuwali, że jest kimś więcej niż zwykym człowiekiem, dlatego poszli za Nim.  Zabiera na tę górę trzech najbliższych Mu uczniów. I kiedy tam wchodzą, Jezus się przemienia wobec nich: Jego szata jest bielsza od śniegu, Jego twarz promienieje. Uczniowie są pod wrażeniem, są nawet zszokowani. Jezus rozmawia z Eliaszem i Mojżeszem, postaciami z zamierzchłych czasów Starego Testamentu.
Jezus objawia się uczniom w jednym celu: aby ujrzeli Jego chwałę zanim ujrzą Jego cierpienie, krzyż i śmierć. Chciał ich umocnić.
Potem  z tych trzech uczniów Piotr zdradzi Mistrza, Jakub ucieknie przy pojmaniu Jezusa, i tylko Jan będzie stał pod Krzyżem wraz z matką Jezusa, tylko on.
Dziś jest dzień ślubu. Panna młoda ma na sobie białą suknię, bielszą od śniegu. Jej twarz promienieje. Pan Młody jest pod jej wrazeniem, jest nawet lekko zszokowany, bo Panna Młoda nigdy nie wyglądała tak pięknie jak dziś. Ale nastąpią dni próby: być może krzyż choroby, cierpienia, starości. Ten dzień jest po to, abyście się nim umacniali, żebyście zapamiętali go do końca życia i mieli siły na czas próby, cierpienia...

I tak dalej w tym guście...
Życie nie jest proste, niestety istnieje tendencja do porzucania partnera kiedy pojawiają się jakieś trudności, np. materiane, zdrowotne. Zapomina się wtedy o słowach przysięgi "i nie opuszczę cię aż do śmierci"...

czwartek, 5 sierpnia 2010

Apokryficzna ewangelia według starego kawalera (o, przepraszam: singla)

Zapytał go pewien młody człowiek, lekko po trzydziestce: "Mistrzu, po czym poznam swoją przyszłą żonę?"
Odpowiedział mu Mistrz:"Drogi chłopcze, lekko po trzydziestce, czy ja wyglądam jak biuro matrymonialne? sam musisz szukać swojej połówki...jednakże dam ci jedną radę: Otóż, jeśli spotkasz kobietę, która ci się podoba, przyprawia o palpitacje serca i takie tam, i będziesz z nią przebywał wspomagany przez sprzyjające okoliczności, a ona przejdzie dalej pomimo - to nie jest twoja przyszła żona".
Młodzieniec zamyślił się nieco i zapytał ponownie:
- Panie, co rozumiesz przez słowa "przejdzie dalej pomimo"?
Mistrz mu odparł:
- Po prostu chłopie: jeśli okażesz kobiecie swoje zainteresowanie roztaczając przed jej cielesnymi i duchowymi oczyma wszystkie swoje zalety, a ona podczas czasu wspomaganego przez sprzyjające okoliczności, to jest podczas czasu kiedy przebywacie razem, nie odwzajemni twojego zainteresowania - to nie jest twoja przyszła żona, bo przejdzie dalej pomimo twojego zainteresowania i wasze drogi się rozłączą.
I jeszcze jedna uwaga: przypomnij sobie, co napiszą w ewangelii o kuszeniu przez szatana: "i dostąpił całego kuszenia, po czym odszedł". Podobnie i ty będziesz w pewien sposób zachęcał tą kobietę do związku, ale ma to swój koniec, kres: jeśli nie reaguje, to idź dalej szukać, bo dłuższe zaloty nie mają sensu. Nawet synowie ciemności są roztropni na tyle, że jak nie udaje im się skusić danej osoby, to nie widzą sensu dalszego kuszenia.
Poza tym, czy myślisz, że kazałbym ci żyć w związku bez miłości wzajemnej?
Młodzieniec odparł:
- Nie, Panie, ale czy Tobie w ogóle zależy na tym, żebym znalazł żonę?
-  Synu, zależy mi na tym bardziej niż tobie i bardziej niż tej, która szuka ciebie.... Przypomnij sobie, co powiedziałem w dniu stworzenia: "Niedobrze, by mężczyzna był samotny, uczynię mu zatem pomoc podobną do niego i slup oparcia". Dwie uwagi: pomoc podobna do niego oznacza, że będziecie mieć coś wspólnego, jakieś podobieństwa. Zaś słup oparcia oznacza, że będzie cię wspierać w twoich dążeniach, że będzie ci pomocą w życiu.
Młodzieniec, zadowolony odpowiedział;
- w takim razie dziękuję uprzejmie i idę do swoich zajęć z pewnością, że tak jak wszystkim moim przodkom udało się znaleźć swoje połówki. Dosłownie wszystkim: inaczej bym nie istniał w tym łańcuchu pokoleń; tak i mnie na pewno uda się ta sztuka.

środa, 4 sierpnia 2010

Niespełniona miłość...

Większość gwiazd we Wszechświecie występuje w tak zwanych układach podwójnych, będących ciekawą paraleą małżeństwa. Krążą one nie jedna wokół drugiej, ale wokół wspólnego środka ciężkości. Parnerstwo też powinno tak wyglądać - niedobrze jest, gdy jeden człowiek jest dla drugiego satelitą. Owe "wspólne środki ciężkości" to nic innego jak wspólne cechy, zainteresowania, słowem to, co ich łączy.
Niektórzy astronomowie do dziś zastanawiają się, czy nasze Słońce ma inną "gwiazdę do pary", ale wygląda na to, że jest samotną gwiazdą - najbliższa nam gwiazda, Proxima Centauri oddalona jest od naszego układu planetarnego o dwa lata drogi światła.

Ale do rzeczy:-) Kiedy człowiek wchodzi w jakiś związek, w pewnym sensie ta najbliższa osoba stanowi z nim "układ podwójny". Oboje mają wiele wspólnego, oddziaływują na siebie prawie z siłą grawitacji.
Kiedy związek się rozpada, to jest to kolizja prawie astronomiczna - wypada się z wspólnej orbity i jeśli ta druga osoba była dla ciebie całym światem, całym życiem, jeśli wcześniej nie miałeś dobrej relacji z rodziną, przyjaciółłmi, jeśli nie miałeś hobby, zainteresowań, relacji z Absolutem - wtedy jest to twój mały koniec świata.
Mam w swoim otoczeniu przykłady takich załamań po rozstaniu się z partnerem. Tak jak pisałem - siła więzów między dwojgiem ludzi może być naprawdę kosmiczna.
Pewien filozof powiedział, że "gorsza od niespełnionej miłości może być tylko...spełniona miłość"
Po tak absurdalnym przerywniku czas na termodynamikę...
Pojęcie układu zamkniętego, który jest żywcem wyjęty z działu fizyki zwanym termodynamiką, zakłada, że w układzie takim (np. układzie dwojga ludzi) następuje ograniczona wymiana materii, energii i informacji z resztą świata. Innymi słowy w naszym przykładzie tych dwoje ludzi żyje w swoim zamkniętym światku i ich relacja ze światem zewnetrznym ogranicza się np. do zakupów i zarabiania pieniędzy.
Czas na finał tej myśli:
Jeśli zdarza się katastrofa rozstania z ukochaną osobą, czas otworzyć się na tą "resztę świata", do tej pory prawie niezauważaną. Zobacz na nocne bezchmurne niebo: jest na nim miliony gwiazd. I popatrz na niebo zakryte chmurami: nie widzisz na nim gwiazd, ale to nie znaczy, że ich nie ma! Podobnie jest ze związkami międzyludzkimi: uczucie i relacja z drugą osobą przesłania w pewien sposób cały świat, tak że prawie nie zauważa się innych ludzi, którzy wydają się wtedy zbędni.
Czas przejrzeć, czas się otworzyć.
Swiat jest większy od jednej osoby, która wydawała się być całym światem.