niedziela, 8 sierpnia 2010

wiersz

kolejna znajomość, kolejne zauroczenie, kolejny zawód miłosny. Historia powtarzana do znudzenia niczym żywcem wyjęta z "Dnia Świstaka", albo...z teorii kosmologicznej o cykliczności istnienia Wszechświata i powtarzania swojego życia wraz z jego błędami i sukcesami nieskończoną ilość razy w odstępach co 80 miliardów lat.
Nie trzeba aż tyle, ja popełniam ten sam błąd w dużo mniejszych odstępach czasu...
Ale tym razem jest nieco inaczej - przez rozszerzenie swojego serca na drugą osobę, rozszerzyłem je na coś więcej - na innych ludzi, siebie, Boga.
Wczoraj wyraziłem to w wierszu:
**************************
nikt nie nauczył mnie kochać siebie


nauczyli mnie tylko nienawidzieć

nikt nie nauczył mnie kochać innych

nauczyli mnie tylko żebrać o miłość



aż w końcu coś we mnie wybuchło

niczym Supernowa

rozsypałem się w kawałki

rozproszyłem po Wszechświecie

odrodzę się w kropli łzy

spadającej z Twojej powieki

w wietrze co rozwiewa Twoje włosy

w szumie innego wiatru, nad drzewami

w gwieździe polarnej

w siedmiu barwach tęczy

w śpiewie ptaków

w deszczu stukającym do okna

w uśmiechu dziecka

będę każdym przechodniem

którego miniesz

staruszką trzęsącą się ze starości

jastrzębiem nad lasem

żubrem w puszczy

żuczkiem gnojarzem na drodze

będę wzszędzie

będę  w każdym

znajdziesz mnie w każdej chwili

bo jestem miłością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz