poniedziałek, 13 grudnia 2010

Przypowieść o róży

W pewnym ogrodzie było wiele kwiatów, które prześcigały się który z nich prędzej i efektowniej zakwitnie. Pierwsze były białe przebiśniegi i fioletowe krokusy, które dumnie powitały przedwiośnie. Ale one szybko przekwitły i kiedy słońce świeciło coraz silniej, nadeszła pora niezapominajek i narcyzów. Kiedy zaś one straciły swoje piękno, zaczęła się prawdziwa rewia mody. Oszałamiające lilie, pachnące bzy, czerwone maki i wiele innych kwiatów sprawiły, że w krótkim czasie cały ogród wyglądał jak tęcza i tylko w kącie stała samotnie róża wypuszczająca dopiero mały pączek.
- Popatrzcie, to jakaś niedorozwinięta róża - powiedziała z pogardą lilia i zakołysała dumnie swoimi kwiatami
- Taki niewydarzony kwiat to zakała naszego ogrodu - zawtórował jej czerwonokrwisty mak
- Nie zwracajmy uwagi na tą szkaradę, my -prawdziwe piękno tego ogrodu powinniśmy trzymać się razem - odparł fioletowy irys.
I tak mijały dni. Kwiaty ogrodu kąpały się w promieniach słońca i już nikt nie pamiętał o samotnej róży, której pąk nadal był zamknięty.
Jednak pewien sierpniowy dzień był inny niż zwykle. Po upalnym popołudniu niebo nagle pokryło się czarnymi chmurami zakrywając słońce. Po chwili zaczęły spadać na ogród ciężkie krople deszczu, coraz szybciej i szybciej, aż w końcu rozpętała się burza. W pewnym momencie kroplom deszczu towarzyszyć poczęły białe kulki gradu.
Po kilku minutach było już po wszystkim.
Ogród był nie do poznania: lilia z połamanymi i poszarpanymi kwiatami już nie była tak dumna, raczej chciała się schować ze wstydu. Mak całkiem został ogołocony z płatków i tylko kikut makówki sterczał z jego łodygi. Irys przygiął się do ziemi i wyglądało na to, że już się nie wyprostuje.
A róża?
Nadal trwała ukrywając bezpiecznie w pąku swój kwiat.
Na następny dzień zaświeciło słońce i w jego blasku nieoczekiwanie otworzył się pąk czerwonej róży, której płatki starannie formowane w przeciągu długiego czasu zachwycały swym pięknem i harmonią kształtów. Woń, jaka się wydzielała z serca róży upajała wszystkich, którzy zwiedzali ogród.
- Jaka piękna róża, jest prawdziwą królową tego ogrodu - powiedział właściciel do swej żony kiedy spacerowali wśród roślin popołudniową porą - a wydawało się, że już nic z niej nie będzie...popatrz, jest wprost doskonała
- Masz rację, ale nie dziw się temu, bo widzisz: wszystko, co doskonałe dojrzewa powoli...

Por. Malachiasz 3,13-22

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz