środa, 30 grudnia 2009

Związki uczuciowe - mutacja czy ewolucja?

Posiadając "jakieś tam" wykształcenie biologiczne, pokuszę się o refleksję z porównaniami wziętych z dziedzin skrajnych - związków emocjonalnych i ewolucji.
Jak wiadomo cały postęp ewolucyjny służy temu, by zachować życie gatunku, który musi przystosować się do zmian w  środowisku, inaczej wymrze, przestanie istnieć. Jednostki lepiej przystosowane do danych warunków środowiska mają szansę nie tylko samemu w nim przetrwać dochodząc do "sędziwego wieku", ale dostają w prezencie od natury dodatkowy "bonus" w postaci  dużej ilości potomstwa. Chodzi o to, żeby zachować w populacji geny odpowiedzialne za lepsze przystosowanie się do warunków środowiska.
Skąd się biorą te cechy?
Często są one wynikiem mutacji, czyli "skokowej zmiany" w genach. Większość tych mutacji jest upośledzeniem organizmu, np. mutacje chlorofilu w roślinach zielonych, gdzie tylko część powierzchni liści jest pokryta chlorofilem zdolnym asymilować, albo też dajmy na to mutacja powodująca u ludzi upośledzenie zwane "Zespołem Downa" związana z  wystąpieniem dodatkowego 21go chromosomu.
Ale od czasu do czasu zdarza się, że jakaś mutacja jest korzystna dla organizmu i pomaga mu w funkcjonowaniu w środowisku, albo w przypadku ludzi - w społeczeństwie.

Wydaje mi się, że u ludzi jako u jedynego gatunku na naszej planecie, w grę wchodzi jeszcze jeden rodzaj "mutacji", którą nazwałem "mutacją duchową". Chodzi mi o nagłe, gwałtowne przemiany wewnętrzne człowieka typu nawrócenie, zmiana hierarchii wartości, itp. I też mogą to być korzystne lub niekorzystne zmiany - nawrócenie może odbyć się w sekcie, zmiana hierarchii wartości może zrobić z człowieka fanatyka religijnego. Na drugim końcu tej skali postawić należy świętych i działaczy społecznych.

Taką "mutacją" może być też...stan zakochania. Człowiek żyje sobie spokojnie prowadząc w miarę normalne życie aż do pewnego pięknego dnia, kiedy na horyzoncie pojawia się Ona. Wtedy w jego emocjach i myślach rodzi się przyjemna obsesja, która domaga się wyrażenia.
To wszystko jest piękne i romantyczne i nie byłoby problemu, gdyby ta druga strona też "wpadła" w ten sam stan skokowej zmiany. Ale przeważnie tak nie jest, przynajmniej w moim życiu. Zdarza mi się często, że ta "druga strona" nie nadąża za moimi emocjami i wycofuje się.
Dlatego nauczyłem się jednej rzeczy o relacjach damsko-męskich: lepsza wspólna ewolucja niż jednostkowa mutacja!

2 komentarze:

  1. Arcyciekawe przemyslemia, przyjemnie i romantycznie.
    Olivia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, Twój blog też "niczego sobie", życzę powodzenia z konkursie My Dwoje;)

    OdpowiedzUsuń