piątek, 7 maja 2010

Refleksja przed drzwiami

Niedawno stałem przed drzwiami szukając w pęku kluczy jednego jedynego pasującego do tych a nie innych drzwi. Ponieważ było dość ciemno, próbowałem kolejne klucze eliminując je, aż wreszcie znalazłem ten jedyny właściwy.
Wszedłem do środka i wtedy przyszło mi do głowy następujące porównanie:
Otóż szukanie partnerki/partnera podobne jest do powyższej sytuacji.
Pęk kluczy oznacza tu te osoby, które są dla nas "dostępne", "w zasięgu ręki", z którymi możemy się teoretycznie i praktycznie spotykać.
Drzwi i to, co się za nimi kryje oznaczają udany związek, do którego "pasuje" tylko jedna osoba, "kluczowa" osoba. Jeśli próbujemy związku z niewłaściwą osobą, związek nam nie wyjdzie.
Tak więc powinnością poszukujących udanego związku jest szukanie, spotykanie się, próbowanie aż do skutku.
Rekordzistka spotykała się kolejno z około 50 mężczyznami w pewnego portalu randkowego, aż natrafiła na tego "właściwego", z którym wzięła ślub.

"Pieśń nad Pieśniami" mówi, że kobieta jest "zamkniętym ogrodem", a katolicka tradycja dopowiada, że klucz do tego ogrodu daje mężczyźnie Bóg w sakramencie małżeństwa. Każde inne "otwarcie" i "kosztowanie owoców" tego "ogrodu" jest nadużyciem i bezprawiem.

Z kolei Zygmunt Freud sen o kluczu i drzwiach interpretuje jako symboliczne czynności seksualne.

Drzwi są niepozorne i ograniczone, jednak przestrzeń jaka za nimi się ukrywa jest ogromna, pełna smakowitych owoców i...warzyw.

Mam więc jakiś "zasób" dostępnych mi "kluczy". Za każdym razem, kiedy mi nie wyjdzie, próbuję dalej i wiem, że z kolejną nieudaną próbą jestem bliżej próby udanej, gdyż zmniejszyłem liczbę "kluczy do sprawdzenia".
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz